Edward Pukin o naszej dzielnicy w swojej powieści - polecamy.

Dzielnica, w której mieszkali od kilku lat, graniczyła z przebiegającą obok miasta obwodnicą, z którą nie było bezpośredniego połączenia, więc trudno byłoby nazwać tę część miasta przedmieściem. Żeby się z niej wydostać, trzeba było wracać w kierunku centrum do jednej z głównych ulic. Kilka wysokich dziesięciopiętrowych budynków robiło, – ale tylko od strony trasy – wrażenie miejskiej zabudowy, wokół której rozrzucone niczym klocki Lego stały niskie jednorodzinne domki nadające dzielnicy spokój i ciszę. Wrażenie wydzielonej od miasta dzielnicy, potęgowały również tory kolejowe, przecinające jedyne dwie ulice łączące ją z centrum miasta. Szlabany ograniczające swobodną komunikację pieszych i pojazdów, często zamykane na czas przejazdu pociągów, tym bardziej podkreślały istnienie tego swoistego skansenu. Rzadkie przypadki podniesionych szlabanów, kiedy można było wydostać się bez przeszkód do centrum, odbierane były przez mieszkańców, jako los szczęścia lub akt łaski zależnej od usposobienia dróżników, którzy od czasu do czasu, chyba według swojego widzimisię, przetrzymywali otwarcie i zamykanie rogatek dla gromadzących się po obu stronach kolejowych szyn i bezradnie czekających przechodniów oraz kilkudziesięciu pojazdów. Krążyła wśród kierowców informacja, że dróżnicy rywalizują ze sobą w biciu rekordów, co do ilości przetrzymywanych przed szlabanami samochodów.

Stąd też dzielnica pozostawiona przez władze miejskie, które niewiele interesowały się tą częścią miasta, jakby własnemu losowi, nie była atrakcyjna ani pod względem urbanistycznym, ani środowiskowym i tylko od zaradności mieszkańców zależało, czy poprawią swoją egzystencję. W ciągu kilku lat, od kiedy Edi i Barbara wprowadzili się do swojego domu, w którym dokonali szeregu zmian elewacyjnych oraz zagospodarowali ogródek i poczynili remonty wnętrz, zmieniało się także otoczenie ich małej ulicy. Przykładem aktywności i życiowych zmian stał się jeden z sąsiadów Ediego, który w swoim domu otworzył mały sklepik z towarami pierwszej potrzeby. Początkowo oboje, sąsiad z żoną, obsługiwali klientów zza lady. Po jakimś czasie zatrudnili pomoc do sklepu, później w miejsce jego żony zatrudniono jeszcze jedną pracownicę, przy czym właściciel coraz częściej dbał już tylko o bieżące zaopatrzenie, a później zajął się również rozbudową swojego siedliska. W ciągu kilku lat wybudował na zapleczu domu spory pawilon handlowy, do którego przeniósł działalność handlową, a stary sklepik przystosował dla potrzeb mieszkaniowych. W nowym pawilonie zatrudnił kolejną osobę, zaś sam zajmował się już tylko zaopatrzeniem. 

Jedynym, ale za to bardzo kontrowersyjnym przedsięwzięciem włodarzy miasta, było wybudowanie wiaduktu nad trasą szybkiego ruchu, który – ku zdumieniu mieszkańców, prowadził… donikąd. W szczere pole! Kto i dlaczego wymyślił takie bezużyteczne rozwiązanie komunikacyjne, ośmieszające jedynie władze za bezmyślne wydatkowanie budżetowych środków finansowych, świadczące o ignorowaniu potrzeb ludności tej dzielnicy? Nie można było się dopytać, mimo głośnej krytyki ze strony lokalnych mieszkańców, którzy przekonani byli, że budowa wiaduktu rozwiąże ich problemy z wydostaniem się na obwodnicę miasta. 

Dwie szkoły, jeden duży sklep spożywczo-przemysłowy i kilka mniejszych sklepików a także drobne zakłady usługowe oraz pętla autobusowa przy kościele, to nie był magnes, który przyciągałby agencje nieruchomości do zainteresowania się tą częścią miasta. Dlatego migracja mieszkańców dzielnicy była stosunkowo niewielka, co z kolei powodowało, że z widzenia mieszkańcy dzielnicy tworzyli, jako taką społeczność, różną jednak ze względu na stan posiadania. Ci z bloków, szczególnie z tych wyższych pięter, górując nad mieszkańcami domków, mogli podziwiać panoramę miasta lub ruch na autostradzie, a patrząc w pobliże wieżowców, dachy jednorodzinnej zabudowy. Natomiast ci drudzy ze swoich okien widzieli tylko wieżowce. Stąd też właściciele domków w swoich ogródkach budowali rożnego rodzaju zadaszenia i altanki, aby choć trochę odsłonić się od wzroku mieszkańców bloków i zapewnić sobie minimum prywatności, czego zazdrościli im ci z bloków, wchłaniając szczególnie wiosną i latem częste zapachy grillowania ulatujące z przydomowych ogródków. 

Mieszkańcy osiedla domków jednorodzinnych mieli jednak od czasu do czasu swoje małe sensacje, gdy na wąskich uliczkach między domkami zatrzymywał się samochód z obcą rejestracją. Najczęściej były to samochody z rejestracją niemiecką, z których wysiadały starsze wiekiem osoby i spacerując po osiedlu, a często też zagadując mieszkańców, potwierdzali swoją bytność w tych domkach w okresie międzywojennym. Początkowo wizyty obcokrajowców budziły w mieszkańcach pewien niepokój, ale z biegiem czasu stawały się normalnością, a nawet wpływały na swoistą więź z byłymi mieszkańcami, którzy po wojnie wyemigrowali na zachód Europy. 

Natomiast, ci z bloków, bezpieczni o swój byt, obserwowali z góry to, co się dzieje na dole. Widząc obcy samochód, wymieniali natychmiast na poziomie balkonów informację, jako kolejną sensację:

– O! Znowu przyjechali do kogoś jacyś Niemcy! 

Tak było również tego dnia, gdy przed domem Ediego zatrzymał się samochód, tym razem jednak z rejestracją duńską.”

Fragment powieści pt. „KANALIE…”. Wydanie 2008. Autor – Edward Pukin.
ROZDZIAŁ PIĄTY, część I.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja serwisu www.zatorzanie.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Regulamin komentowania artykułów w serwisie www.zatorzanie.pl
W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie www.zatorzanie.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.
Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości.
Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.

Szanowny Internauto, jeżeli chcesz być informowany na bieżąco o nowych tematach poruszanych w serwisie zatorzanie.pl, wpisz swój adres Email w okno poniżej i kliknij na pole "Submit" ZATORZANIE.blogspot.com - BEZPŁATNA PRENUMERATA EMAIL. Twój adres Email zostanie dodany do bazy kontaktów i przy każdej opublikowanej nowej informacji na stronie zatorzanie.pl będziesz otrzymywał wiadomość drogą elektroniczną. Twój adres Email będzie przechowywany w bazie kontaktów wyłącznie do celów przesyłania informacji o publikowanych nowych artykułach. Podając swój adres Email wyrażasz zgodę na przesyłanie informacji drogą elektroniczną przez serwis zatorzanie.pl zgodnie z ustawą z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2002 r. Nr 144, poz. 1204 z późn. zm.). W każdej chwili możesz zrezygnować z prenumeraty i skasować swój adres Email z naszej bazy danych.